Ruch „Zablokuj wszystko” z 10 września widziany z ronda Bandol i Le Muy: duch Żółtych Kamizelek, jesteś tam?

Wszyscy o tym myśleli. Kiedy wrócili na „swoje” rondo w środę rano. Kiedy ponownie założyli kamizelki. Tak jak pierwszego dnia, nie wiedząc, co przyniesie dzień.
W Bandol i Le Muy, bastionach protestów w Var, to jak spotkanie przyjaciół. 35-letni Julien rozmawia z „JC”, który został ojcem chrzestnym jednego z jego synów. „To kontynuacja Żółtych Kamizelek, zawsze te same żądania ” – wymienia. „Życie staje się coraz droższe. Walczę o moje dzieci, o moją rodzinę, ale to będzie skomplikowane”. Przyjechał z regionu Alpy Górnej Prowansji, gdzie obecnie mieszka i pracuje. Jego szef, który prowadzi sklep Carrefour, dał mu nawet dzień wolny, żeby mógł tam pojechać.
Puszczając muzykę z głośników na wciąż wilgotnej porannej trawie, Jean-Christophe, znany jako „JC”, uważa, że „osiem lat po wybuchu ruchu Żółtych Kamizelek [sytuacja] jest jeszcze gorsza. Dziewięć milionów ludzi żyje poniżej granicy ubóstwa. Czy mamy po prostu siedzieć bezczynnie? Chcą niskich emerytur i niskich płac, jak długo to potrwa?”. W swoim raporcie z 2025 roku Obserwatorium Nierówności stwierdza, że podział społeczny nadal się pogłębia. Wskaźnik ubóstwa wzrósł o 1,5 punktu procentowego w ciągu 20 lat.
Opłata za przejazd przez Bandol z dalekaNiektórzy mieli nadzieję, że uda im się odtworzyć scenariusz z 17 listopada 2018 roku. „Kilka grup zebrało się i zgromadziło przy bramce poboru opłat w Bandol” – wspomina Pierre, emeryt z Six-Fours. „Sforsowaliśmy szlabany, to było ogromne wydarzenie”. Nagłe pojawienie się ruchu było ogromnym zaskoczeniem. Jednak 10 września nie było mowy o zbliżaniu się do bramki poboru opłat, która była starannie monitorowana przez kilka patroli policji.
Około pięćdziesięciu osób zmobilizowanych na tzw. rondzie Żółtych Kamizelek otrzymało głośne wsparcie od kierowców, choć nie zwiększyło to ich szeregów.
Zwiadowcy niektórych partiiPochodząca z Saint-Cyr, Sylvie nie ukrywa swojego zaangażowania we Francuską Partię Komunistyczną. Znajduje się na rozdrożu, „w dążeniu do zjednoczenia walk” , w obliczu spotkania międzyzwiązkowego 18 września. „Ci, którzy wstają wcześnie, nie mają już prawa do godnego życia” , uważa.
Żółty Kamizelka zauważa obecność „zwiadowców z pewnych partii” , „narodowego porządku” , jak uważa, którego niejednoznaczność ocenia. „Albo chcą wejść, by stworzyć większy ruch, albo spróbować mu przewodzić”. Bycie kategoryzowanym jako skrajna lewica lub prawica stanowi, w jego oczach, „klasyczną politykę podziałów” . Czy duży ruch społeczny jest możliwy? To Pierre odpowiada: „Nie będziemy w stanie uciec od niego ani razu. Jest zbyt wiele czystej nędzy”.
Demokracja bezpośredniaW Le Muy jest około trzydziestu byłych „żółtych kamizelek”. Na rondzie w pobliżu autostrady A8 dyskusje zdają się wracać do punktu wyjścia. Siła nabywcza, demokracja bezpośrednia i referendum z inicjatywy obywateli. „Chcemy, aby ludzie odzyskali władzę. Domagamy się suwerenności ludu. Musimy przywrócić Konstytucję, która daje prezydentowi zbyt dużą władzę” – wyjaśnia 55-letnia Nathalie, która przechodzi przekwalifikowanie.
Domagają się odsunięcia Emmanuela Macrona i ustanowienia Szóstej Republiki. Ulotki są rozdawane z rąk do rąk, mimo utrudnień w ruchu.
„Dlaczego nie pójdziemy do Fortu Brégançon?”Niektórzy są gotowi spędzić dzień, wspierani w regularnych odstępach czasu dźwiękiem klaksonów. „Pracujemy o wiele więcej, za o wiele mniejsze pieniądze” – wścieka się jeden z Żółtych Kamizelek. „A może pojedziemy też do Fortu Brégançon?” – żartuje emerytka. „Wydatki na Pałac Elizejski są czymś” – dodaje jej sąsiadka, również obciążona niską emeryturą.
Obie są zmuszone do pracy, aby uzupełnić dochody i związać koniec z końcem. „Pracujemy dla naszych dzieci i wnuków. Nie wiemy, co będą miały później. Mam niewielką emeryturę, ale w wieku 86 lat jestem zmuszona pracować” – mówi oburzona Nicole M. „Czy to normalne we Francji?”
Var-Matin